Saturday, January 26, 2013

Subiektywny wybór EP-ek z 2012

Styczeń to zawsze czas zgadywania, jakie muzyczne talenty rozbłysną w ciągu rozpoczynającego się roku. Tradycyjnie swoimi typami podzielili się uczestnicy ankiety BBC, mój nieobiektywnie skanujący muzykę kolega Paweł i jeszcze jeden kolega - muzyczny wędrowiec Michał. Postanowiłem nie być gorszy i wykorzystać fakt, że aby ułatwić sobie zadanie, nie uwzględniłem w rankingu ulubionych płyt 2012 r. żadnej "epki". Dlatego w tym poście znajdziecie kilka zdań na temat kilkunastu wydanych w ostatnich dwunastu miesiącach "extended plays", które przesłuchałem w przerwach w zapoznawaniu się z longplayami.

Czuję się trochę dziwnie zaczynając pisać ten post, ponieważ już w tym roku pojawiła się jedna sygnowana legendarną nazwą New Order epka, o której bezwzględnie warto byłoby napisać, ale pozostałem wierny regułom i zostawiłem to innym. Żartowałem z Mawojem, że pisanie o tych wydawnictwach, to trochę jak spowiadanie się z marzeń erotycznych, zaraz zobaczycie, dlaczego ;) Niestety do końca tak nie jest, ponieważ Jess Mills w ubiegłym roku jako "artysta główny" uraczyła nas tylko dwoma singlami, co wypchnęło ją z podsumowania, które przygotowałem dla All About Music. Myślę, że ten tekst powinien zainteresować m.in. tych, którzy czekali na kolejne odcinki serii Top New (niestety, z powodów czasowych planowane doprowadzenie narracji do końca 2012 r. stoi pod gigantycznym znakiem zapytania). Uznałem, że wybrane epki mieszczą się w na tyle wąskim przedziale stylistycznym, że nie byłoby możliwe uszeregowanie ich w kolejności od najlepszej do najgorszej bez narażania się na zarzut braku obiektywizmu, dlatego wybrałem alfabetyczną kolejność pierwszych liter nazw(isk) artystów.

Arcade High - Beauty Queen

Jeżeli ścieżka dźwiękowa do filmu Drive i dyskografia wszystkich jego uczestników to dla Was za mało, ten projekt z Pittsburgha to propozycja dla Was. Nieco gubię się w ich dyskografii, nie mam już pojęcia, czy tak naprawdę album The Art of Youth wyszedł w listopadzie 2010, czy w czerwcu 2012, na szczęście jestem w miarę pewny, że w sierpniu ubiegłego roku ukazała się epka z pięcioma premierowymi utworami, z których jeden - Blacktop Rendezvous stał się dla mnie jednym z przebojów roku i kazał mi zadać sobie pytanie, co ludzie widzą w Owl City, mając lepsze alternatywy (fakt, że praktycznie nieznane). Pozostałe utwory to instrumentale, które prawdopodobnie miały odtwarzać klimat balu maturalnego w latach 80. Ktoś się chyba naoglądał Pretty in Pink ;) (w Prom Night jest saksofon!)

Ask for Joy - Safe Words i Hand Tame

Zawsze z zainteresowaniem przysłuchuję się nowym projektom nawiązującym do przeżywającej rozkwit na początku lat 90. stylistyki shoegaze, czyli niby rozmytych przy pomocy różnych efektów, ale bardzo poruszających i często bardzo przebojowych gitarowych pejzaży. W 2012 r. moją uwagę zwrócił przede wszystkim odkryty dzięki prywatnej hiszpańskiej liście Jorge Tomasa Aaron Rossetto z Austin w amerykańskim stanie Teksas, ukrywający się pod pseudonimem Ask for Joy. Z dwóch wydanych przez niego w ubiegłym roku epek chyba nieco solidniej prezentuje się wcześniejsza Safe Words, mimo że Hand Tame posiada dodatkową atrakcję w postaci coveru znanego chyba wszystkim Learning to Fly Toma Petty'ego & The Heartbreakers. Utwory z obydwu trafiły na moją listę - spory wyczyn jak na praktycznie nieznanego muzyka.

Brodka - LAX

 Powabna i słodka Monika Brodka

Chyba najbardziej dyskutowana w tamtym (czy tylko w tamtym?) roku polska epka. Zdaniem niektórych polski album roku. Mam co do tego poważne wątpliwości. To w końcu tylko dwa utwory, cztery remiksy i krótki żart muzyczny na koniec (jakby zalążek anglojęzycznej wersji Grandy - czy doczekamy się rozwinięcia?) Varsovie to hit, na który w wykonaniu Brodki pewnie wielu czekało - dowód, że sentymentalna tematyka nie musi przekładać się na banalne wykonanie. Tylko cieszyć się, że mimo nie promowanej przez KRRiTV anglojęzyczności stał się radiowym przebojem, przywracając masowej publiczności artystkę, której w pewnym momencie przestało wystarczać bycie chodzącym dżinglem Zetki. Dancing Shoes to już bardziej kameralna, dla wielu pewnie bardzo zmysłowa propozycja. Z remiksów polecam...pewnie się domyślacie co, czyli spotkanie na szczycie z grupą Kamp!, chociaż dobrą robotę odwalili też Bueno Bros. z Varsovie (nie wiem, czy to przez ten francuski, ale przypomniał mi się Paris Friendly Fires). A pani Monice (oraz Kamp! i Minerals) życzę wszystkiego dobrego w związku ze zbliżającym się festiwalem SXSW w Teksasie.

Charli XCX - You're the One

Charli XCX wzywa Justina Biebera nadaremno

W poszukiwaniu materiału do wpisu natrafiłem na wydanego we wrześniu mikstejpa Charlotte Aitchison pt. SuperUltra. Takie wydawnictwa to nie bardzo moja działka, jednak warto było go posłuchać (swoją drogą, zadziwiające, że coś, co jest rodzaju żeńskiego jako "taśma", jako mikstejp jest rodzaju męskiego...). Ortodoksyjnemu fanowi indie musi się on wydać kuriozalny ze względu na liczne odwołania do kultury masowej w Cold Aura (Chris Brown!) i...odę do Justina Biebera (Dance 4 U). Można tam znaleźć także sample z Moments in Love The Art of Noise i remiks Cold Nites bliskiego mi How To Dress Well.

Co do samej epki, zawiera ona tylko dwa singlowe utwory: tytułowy i Nuclear Seasons oraz ich dwa remiksy, które niestety zamiast tkwić na końcu wymieszano z oryginałami, co strasznie psuje dramaturgię krążka. Na szczęście obydwa prezentują wysoki poziom, odpowiadają za nie zresztą znane nazwiska: Blood Orange, który jeszcze się w tym wpisie pojawi i znany na pewno poszukiwaczom darmowych mp3 z chillwavem na Last.fm Balam Acab. Jak na razie, muzyka Brytyjki wydaje mi się nieco zbyt udziwniona i patrząc na ostatni, już tegoroczny, singiel You (Ha Ha Ha), pewnie tak zostanie. Poprzednie małe krążki (w tym Stay Away z 2011 r.) potrzebowały kilkunastu przesłuchań, aby przekonać mnie o swoich walorach. Dodatkowo, ta pani ma u mnie lekko pod górkę, ponieważ poza kolorem włosów mocno przypomina mi pewną panią, która ostatnio sobie u mnie nagrabiła ;) Jedno jest pewne - prawdopodobnie w tym roku przybędzie jej w Polsce fanów na fali promocji kawałka Icona Pop I Love It, w którym gościnnie wystąpiła.

Dum Dum Girls - End of Daze

Iggy Pop pewnie jest dumny. Piewca "Dum Dum Girl", Mark Hollis może też...

Ach, szkoda, że Katie Serbian-Brouillette aka Bambi Davies już z nimi nie gra... Chociaż jej następczyni n basie Malia James też jest niczego sobie ;) Dobra - tyle o powierzchowności, skupmy się na muzyce (oj, jest to trudne!) Zespół z Los Angeles poznałem dzięki piosence Bedroom Eyes promującej jego drugi album Only in Dreams. W 2012 r. dziewczyny podzieliły się ze słuchaczami pięcioma nowymi piosenkami. Jak zwykle bywa w takich przypadkach, najbardziej nośną melodię z nich miał moim zdaniem utwór I Got Nothing, wyróżniłbym też ostatni na płytce Season In Hell. Miłośnicy łączenia spuścizny girl groups lat 60. z tradycjami indie powinni być zadowoleni, aczkolwiek wspomniany przeze mnie na początku Paweł zwany saferem ostrzega, że nadciąga znacznie surowszy dźwiękowo żeński kwartet Savages...

Florrie - Late

Wyraźnie zdegustowana pozostawaniem w cieniu Girls Aloud Florrie

Florence Arnold to prawdziwa kobieta renesansu: śpiewa, pisze piosenki, "modeluje się", jej grę na perkusji słychać na płytach produkowanych przez Xenomanię. W ferworze zajęć nie znalazła jeszcze czasu na nagranie płyty długogrającej, a jak słusznie przypomina tytuł jej ostatniej epki robi się późno (chociaż trzeba uczciwie przyznać, że jest o 3 lata młodsza od Jessie Ware i być może, chociaż informacja na ten temat zniknęła z Wikipedii, o 7 od Jess Mills). Kiedy wreszcie ten LP się ukaże, miejmy nadzieję, że będzie zawierał jej dotychczasowe przeboje (niestety, w sumie bardziej "przeboiki"): Left Too Late, I Took a Little Something (w 1989 Samantha Fox zabiłaby, żeby dostać coś takiego!) i Shot You Down, czyli połączenie Cher z Paulem Johnsonem. Reszta epki to też przyjemny, taneczny pop. Konkurencją dla swojej imienniczki Welch na pewno nie jest, ale na pewno z większą chęcią posłucham jej materiału w większej ilości, niż kolejnego zmanierowanego girlsbandziku, których do końca dekady na Wyspach pojawią się jeszcze pewnie z trzy...

Fair Weather Friends - Eclectic Pixels

A najlepszą epkę roku na świecie, proszę Państwa, nagrano w...Czeladzi. Żart? Niekoniecznie. O zaletach Fortune Player pisałem już przy okazji rankingu singli 2012, ale na tym atrakcje się nie kończą. Szczególnie Floating zaraża wręcz lekko punkową energią. Koncerty z nimi jako supportem Kamp! to musi być coś! Ten zespół naprawdę zasługuje na podbicie światowych alternatywnych parkietów i wcale nie musiałby używać jako wabika podobieństwa głosu Macieja Maślaka do Caleba Followilla. Zresztą to nie ja wpadłem na to porównanie.

Future Unlimited - EP

Apogeum zbolałego wokalnego stylu duetu z Nashville (Yung Life są z Knoxville - dlaczego najbardziej ejtisowe kapele w Stanach powstają w Tennessee? Z przekory?) był dla mnie zdecydowanie singiel Lightweight Eyes, ale i po epkę warto sięgnąć. Szczególnie polecam kawałki Golden i Into the Sun. David Miller i Samuel D'Amelio zaczynają podobnie jak Hurts - od wyłonienia się z grającego gotycki post-punk większego składu Mother/Father. Czy osiągną taki sam sukces? Na specyficznym amerykańskim rynku będzie bardzo trudno, ale ja na pewno będę ich śledził.

Haim - Forever

Ja sobie ich po prostu nie wyobrażam w zdzirowatych różowych kieckach na czerwonym dywanie...

Jestem trochę w kropce, jeśli chodzi o te siostry z Kalifornii. Pojawiały się na mojej osobistej liście, wspominały o nich na blogu, kibicowałem w plebiscycie BBC Sound of 2013, chwaliłem, gdzie mogłem oryginalne brzmienie (połączenie r&b z folkiem) i sam pomysł stworzenia "alternatywnego girlsbandu", przegadałem na ich temat kilka godzin z Mawoyem i... mam dziwne wrażenie, że grozi im szybkie  popadnięcie w muzyczną monotonię :/ Singlowe Forever, Better Off i Go Slow to potrójne uderzenie prosto w serce chyba każdego fana popu, Don't Save Me to udane uprzebojowienie tej formuły, Send Me Down to coś bardziej eksperymentalnego, ale Falling to już trochę dwa grzyby w barszcz. Nie wiem, czy to kwestia charakterystycznego głosu Danielle, ale jestem pewny, że bez względu na osobę producenta one zawsze będą brzmiały jak Haim ze wszystkimi wadami i zaletami tego stanu rzeczy. Niemniej wcześniej byłem zachwycony i...nie ukrywam, że trudno mi zarzucać cokolwiek komuś, kto tak świetnie wygląda w szortach <3.

Katy B - Danger 

Katarzyna pewnie zastanawia się, czy był sens rozdawać tę epkę za free...

Jak to powiedział mi kiedyś Muzykobloger, kiedy rozmawialiśmy o Jess Mills: Ty nie lubisz muzyki tanecznej, lubisz szitową. Ale nie przejmuj się, każdy lubi szitową". Chyba się to trochę zmienia ;), chociaż moim ulubionym kawałkiem Brytyjki pozostaje nieco nietypowe dla niej Perfect Stranger. Epka dobrze wróży przed premierą nowego longplaya, chociaż Get Paid "trochę" mnie wkurza, szczególnie w połączeniu z bardzo po brytyjsku imprezowym wideo ze strony wokalistki. W nagraniach uczestniczyła plejada znakomitych (przynajmniej z punktu widzenia artystki) gości, m.in. Wiley, Iggy Azaela i - Jessie Ware! Katy B i Jessie Ware w piosence-hołdzie dla Aaliyah - na to wielu czekało i było warto!

The New Division - Night Escape

Nie wiem, czy ta epka nie jest lepsza od ich debiutanckiej płyty Shadows z 2011 r. Lekko zadziwia mnie fakt, że w Stanach Zjednoczonych nagrywa aż tylu muzyków zakochanych w latach 80., nie wiem nawet, czy nie więcej, niż w ojczyźnie "new romantic" Wielkiej Brytanii (inne przykłady: The Chain Gang of 1974, The Foxglove Hunt, Yung Life). Cóż, tak wielki kraj jest w stanie wiele zmieścić ;) Wszystkie cztery kawałki wyśmienicie się Kalifornijczykom udały, przy tytułowym pomógł im znany ze specyficznie rozmarzonego brzmienia grecki duet Keep Shelly in Athens.

The 1975 - Facedown i Sex

Single tego manchesterskiego składu są nieco mylące. Słysząc The City myślałem - The Big Pink (w moim wypadku to megakomplement). Sex zabrzmiał dla mnie bardziej punkowo i to by mi wystarczyło do ich skreślenia, ale na szczęście posłuchałem reszty utworów z epek i dostałem to, co lubię - odniesienia do wspominanego już przeze mnie shoegaze, ogólnie więcej prawie że klubowej elektroniki. Ciekawe, czy Jessie Ware by ich polubiła ;) Złośliwi twierdzą, że nowy singiel Chocolate brzmi jak Maroon 5, ale może to chwilowa aberracja.

Sky Ferreira - Ghost

Sky Ferreira - elegantly wasted

Nie ukrywam, że dziewczę, które ujrzałem w podetkniętym przez Last.fm klipie do One mocno mnie ujęło. Jego urok mocno kontrastował z niestety dość mizernej jakości muzyką, jaką wtedy wykonywała. Ta epka była dla mnie zaskoczeniem - wcześniej  nie wyobrażałem sobie Sky śpiewającej country pop (Sad Dream, Ghost) i dość zadziorny rock (Red Lips napisane razem z Shirley Manson z Garbage). Do tego niezłe taneczne Lost In My Bedroom i Everything Is Embarassing, które jest... na pewno czymś więcej niż pastisz r&b lat 80. Trzeba tego po prostu posłuchać, Blood Orange wiedział, co robi! Tylko taka mała uwaga z mojej strony - aby osiągnąć sukces na rynku, Sky musiałaby się zdecydować, na któryś z próbowanych kierunków. Na razie mamy dalsze eksperymenty - Lanopodobny cover Bang, Bang z chorwackim 2Cellos...

Smoke & Jackal - EP 1

Basista Kings of Leon Jared Followill powiedział, że jego współpraca z gitarzystą i wokalistą Mony Nickiem Brownem przebiegła bezstresowo i "niczyje uczucia nie zostały zranione". Słuchając tych piosenek, trudno w to uwierzyć, ponieważ czego jak czego, ale akurat bólu, rozpaczy i niepokoju w głosie Browna jest multum, a wlokące się melodię jeszcze to uwydatniają. Wyjątkiem jest oczywiście zawadiackie singlowe No Tell. Tytuł płytki zapowiada ciąg dalszy współpracy - gdyby włożyć w nią trochę więcej życia, może nawet Kings of Leon przez moment poczuliby się zagrożeni?

Solange - True

Są powody do radości!

To była chyba najbardziej dyskutowana "epka" roku. I nie ma się co dziwić. Znowu pojawia się nazwisko producenta Deva Hynesa, znanego bardziej jako Lightspeed Champion lub Blood Orange. Widząc po raz pierwszy tę dziewczynę jako nastolatek na zdjęciu ze sławną siostrą w śp. "Popcornie", nigdy bym nie pomyślał, że po 10 latach będę się zachwycał jej śpiewem na tle chłodnej, nowofalowej elektroniki. W popadnięciu w trans pomagają melodie i śpiew, które na pewno znalazłyby uznanie tak w poprzednich dekadach, kiedy R&B było prawie że synonimem amerykańskiego popu. Mimo, że na płytce znajduje się całkiem sporo piosenek, jak na opisywane tu wydawnictwa, bo siedem, jako "hajlajty" można by wymienić praktycznie wszystkie, ale mój osobisty faworyt to chyba Some Things Never Seem to Fucking Work. Na mycharts.pl jej Losing You połączyło naprawdę wiele list o różnym obliczu.

St. Lucia - St. Lucia

Idealny soundtrack do wyprawy na jakąś tropikalną wyspę, choćby tę znajdującą się w nazwie grupy. Przy niektórych z tych piosenek można by imprezować do upadłego (np. singlu We Got It Wrong), przy innych odpoczywać po takim tanecznym maratonie (np. Before the Dive), przy niektórych po prostu spacerować i cieszyć się pięknymi widokami (Closer Than This). Jean-Philip Grobler, Południowoafrykańczyk z Brooklynu z miejsca stał się dla mnie kluczową postacią electro. Nie jestem wręcz pewien, czy wytrzymam jeszcze większą dawkę słodyczy na płycie długogrającej...

Na pewno interesujących "epek" było w tym roku więcej (Muzykobloger pewnie dorzuciłby jeszcze przynajmniej Colour Coding, MS MR i Young Kato). Gdybym miał więcej czasu pewnie pokusiłbym się w lutym o suplement. Jeżeli nie uda mi się wygospodarować na to czasu, postaram się pamiętać o debiutanckich albumach pominiętych artystów - jeżeli nie tu, to na outrave.pl.

Wednesday, January 9, 2013

Jeszcze o albumach z 2011 i 2012/outrave.pl



Jak być może się domyśliliście, ostatni post o moich ulubionych albumach z 2012 r. powstawał w sporym pośpiechu. Skąd ten pośpiech, pozwólcie, że wytłumaczę w ostatnim akapicie, a na razie skupię się na tym, co pominąłem ostatnim razem. Przede wszystkim chciałem napisać, co zmieniłbym na analogicznej liście, którą ułożyłem 12 miesięcy temu. Żeby była jasność - na liście ulubionych singli 2011 też bym trochę zmienił, ponieważ kilka wartościowych piosenek mi umknęło z racji kiepskiej promocji w polskiej blogosferze lub nie zdążyłem się do nich odpowiednio szybko przekonać. Na szczęście otrzymałem szansę rehabilitacji poprzez umieszczenie ich w tworzonym według nieco innych reguł niż obowiązujące na tym blogu rankingu ulubionych piosenek 2012 dla All About Music. Zostanie on opublikowany pojutrze. Leniwym podrzucę link na Facebooku.


Jeżeli chodzi o płyty długogrające i Extended Plays, zeszłoroczne pomyłki, których żałuję mogę podzielić na trzy kategorie:

1) zaniżone pozycje

Szczególnie skandalicznie potraktowałem Bombay Bicycle Club. A Different Kind of Fix to jedna z najlepszych propozycji w tej kategorii w ostatnich latach, zdecydowanie zasługiwała na pierwszą dziesiątkę. Powinni się w niej znaleźć także Foster the People z Torches, ponieważ mało który krążek dał mi w omawianym okresie tyle radości. (Tak, Hubert, oczywiście gdybym miał robić ten ranking jeszcze raz, jeszcze raz przyjrzałbym się też Echoes Willa Younga).

2) ominięcia spowodowane niewiedzą

Do tej kategorii należą przede wszystkim dwie płyty, które zdobyły dużą popularność w Polsce w 2012 r., choć bezpośrednio po premierze nie zainteresowały prawie nikogo: My Head Is An Animal Of Monsters and Men i The Shape of the Broken Heart Imany. Trzeci album z 2011, który stosunkowo niedawno był dla mnie dużym odkryciem, to Wayward Fire The Chaing Gang of 1974, czyli - mówiąc najkrócej - bardziej gitarowa wersja twórczości M83.

3) ominięcia spowodowane niedbalstwem i brakiem czasu

Końcówka roku 2011 to początek mojej przygody ze zgłębianiem płyt długogrających. Czasu do końca grudnia nie było wiele, dlatego skupiłem się na próbach przyporządkowania sprawiedliwych pozycji krążkom, które ujęły mnie już za pierwszym-drugim przesłuchaniem, nie zaś na odsłuchaniu jak największych liczby pozycji. Już po miesiącu tego żałowałem, gdy przekonałem się, jaką kopalnią przebojów i energii (a nie chodzi mi tylko o liczne single) jest This Modern Glitch The Wombats. Inne longplaye, których z perspektywy czasu brakuje mi w szerokiej czołówce mojego topu z 2011, to (w kolejności alfabetycznej nazw zespołów lub nazwisk wykonawców):

Kari Amirian - Daddy Says I'm Special Po prostu wokalistka i płyta o olbrzymim uroku, słuchając jej mogę zapomnieć, jak bardzo ostatnio przejadł mi się folk...
Chase & Status - No More Heroes Jeden z płytowych bestsellerów 2011 w Wielkiej Brytanii. To zupełnie zrozumiałe, ponieważ zebrała się na nim śmietanka tamtejszej sceny urban i club. Jeśli interesuje Was jaka naprawdę jest młoda Brytania i nie wystarczają Wam pocztówki z The Beatles - pozycja obowiązkowa. (Oczywiście nadal uważam, że w swoich numerach najlepiej wypadli White Lies i Clare Maguire :).
GusGus - Arabian Horse W 2011 byli dla mnie jedynie wykonawcami fenomenalnego Over, a płyta kryła wiele innych smaczków. Na Top 40 mogłoby to nie starczyć, na Top 50 - na pewno tak.
Darren Hayes - Secret Codes and Battleships Solowe dzieło byłego frontmana Savage Garden miejscami ocieka sentymentalizmem, ale i tak słucha się go z dużą przyjemnością.
Is Tropical - Native To "Wynalazek" last.fm/recs. Kolejne świry ze szkoły Friendly Fires i Fixers.
Nosowska - 8 Przez lata bałem się, że to dla mnie zbyt hermetyczna artystka. Niepotrzebnie - talent to talent, da się go zauważyć, czy chodzi o pop, czy też ambitną "piosenkę autorską". Ten krążek bardziej mi się podobał niż tegoroczny Hey.
Nero - Welcome Reality O brostepie pospolicie zwanym dubstepem i pokrewnych mu dźwiękach drum&bass mówi się różne rzeczy, ale ci panowie są naprawdę dobrzy w tym, co robią. Jeśli lubisz elektroniczne dźwięki i potrzebujesz powera, warto dać jej przynajmniej jedną szansę.
Pnau - Soft Universe O wiele bardziej spójna i przebojowa płyta z gatunku australijskiego electro niż Like What Tim & Jean, jednak jeśli dzięki mnie ktoś poznał tych drugich, mogę się tylko cieszyć...
Wild Beasts - Smother Kolejny wykonawca, którego uważałem za zbyt hermetycznego (stroniłem też od niego z pewnych powodów osobistych), a okazało się, że działa na mnie bardzo kojąco.

Kogo wyżej wymienieni zepchnęliby z piedestału? Na to pytanie niech każdy odpowie sobie sam, ja tylko przypomnę, że miałem w zestawieniu jeden krążek, który miał premierę cyfrową w 2010 r., a tylko fizyczną - w 2011, więc w gruncie rzeczy powinienem był szukać dla niego zastępstwa. Mowa oczywiście o skądinąd świetnym All You Need Is Now Duran Duran. Jako ciekawostkę podsyłam Wam jeszcze kształt tego rankingu według stanu na...wiosnę 2012.

***

A teraz prawdziwa gratka dla tych, którzy być może jeszcze męczą się ze swoimi listami :) Spis wszystkich płyt z 2012 r., które przesłuchałem w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy z krótkimi uwagami (za które mnie pewnie niektórzy mnie rozszarpią :P), dlaczego nie trafiły do pierwszej sześćdziesiątki. Jeżeli komentarza nie ma, prawdopodobnie oznacza to, że płyta nie wzbudziła we mnie emocji.

The 2 Bears – Be Strong
Christina Aguilera – Lotus
ta kobieta na mnie krzyczy!
Alt-J - An Awesome Wave 
niby to nowe Radiohead, mi zalatuje Mumfordami...
Ariel Pink's Haunted Graffiti - Mature Themes
(zbyt dziwaczne)
The Beach Boys – That's Why God Made the Radio
kilka utworów było ciekawych, ale nie udało im się wzbudzić we mnie nostalgii za czasami ich młodości, a chyba taki był ich cel
Best Coast – The Only Place
Justin Bieber - Believe
myślałem, że będzie gorzej, było "tylko" nudno i sztampowo
Band of Horses – Mirage Rock
kiedyś byli lepsi - trzeba było nie kierować się sentymentem do The Funeral i posłuchać w tym czasie czegoś innego
Bright Light Bright Light – Make Me Believe in Hope
Utknęła w morzu innych podobnych. Może kiedyś będę tego żałował.
Jake Bugg – Jake Bugg
Leonard Cohen – Old Ideas
#MavoyMadeMeDoIt
Dead Can Dance – Anastasis
Trudno mi było ocenić ten legendarny projekt, słabo znając wcześniejszą dyskografię i mając bardziej osobisty stosunek do bardziej rozrywkowych krążków z tego roku.
Bob Dylan – Soon After Midnight
Patrz Cohen. Kiedyś pewnie docenię...
Paloma Faith - Fall to Grace
Solidne, ale jednak nie do końca w moim guście.
First Aid Kit – The Lion's Roar
Na razie wolę The Pierces, ale może jeszcze polubię.
fun. - Some Nights
Muzyka trochę jak na piknik weteranów albo skautów. Jak dla mnie najlepszy jest...pobrzmiewający r&b bonus Out on the Town.
Nelly Furtado – The Spirit Indestructible
Z takiego mocno mainstreamowego popu to była jedna z moich ulubionych pozycji w tym roku, szczególnie bardzo radiowe Believers (Arab Spring).
Gossip - A Joyful Noise
Czuję, że wcześniejsze płyty bardziej by mi się podobały.
Ellie Goulding – Halcyon
Fenomenu tej pani (a w polskiej blogo- i portalosferze to jest fenomen!) już chyba nie zrozumiem...
Edyta Górniak - My
Green Day - Uno!
Grizzly Bear – Shields
Bardziej mi się podobało niż Veckatimest, ale jak widać, nie na wiele to starczyło.
Gypsy & The Cat – The Late Blue
Duży spadek formy w porównaniu z Gilgamesh, co nie znaczy, że to bezwartościowa płyta. Jeżeli za trzecim podejściem uda im się połączyć to, co było dobre w pierwszych dwóch, jej opinia w moich oczach (uszach) powinna wzrosnąć.
Morten Harket – Out Of My Hands
Nowy rozdział to niestety nie był, a historia A-Ha chyba mogłaby się obyć bez tego epilogu.
Calvin Harris – 18 Months
Hey – Do Rycerzy, do Szlachty, do Mieszczan
Hot Chip – In Our Heads
Trochę za dużo dziwnych pomysłów, za mało melodii.
Imagine Dragons – Night Visions
Produkt - do tego do końca nie wiadomo, do kogo skierowany.
Carly Rae Jepsen - Kiss
Przesłuchałem tylko skuszony oszukańczą recenzją jednego z polskich portali który nazwał ją "nową Kim Wilde", czy tam Samanthą Fox. Tak, żałuję.
Elton John vs Pnau - Good Morning to the Night
Dwa niezłe single, reszta nie dorównuje, ale pewnie nie zrozumiałem zamysłu twórców.
Norah Jones – Little Broken Hearts
Kordian Coelho Kuczma ostrzega: jeśli nie czujesz klimatu, nie oceniaj płyty po (seksownej) okładce. Gapiliśmy się z Muzykoblogerem na opakowanie winyla w Mediamarkt chyba z 3 minuty... Jeśli nie 5.
Keane - Strangeland
To już faza schyłkowa działalności jednego z moich ulubionych bandów. Przerwa wybitnie im nie posłużyła.
Ke$ha – Warrior
Jeśli ktoś doszukuje się geniuszu w Dirty Love, powinien za karę odsłuchać całą dyskografię Joan Jett i Suzi Quatro. Nie róbmy z ignorancji cnoty!
Kids of 88 - Modern Love
Patrz Bright Light Bright Light
Karolina Kozak - Homemade 
Wszystko ładnie, tylko, gdyby było jeszcze troszeczkę ciekawiej...
Paweł Kukiz – Siła i honor
Przesłuchałem z powodów pozamuzycznych. Czekajcie na rozwój wypadków.
Iza Lach - Off the Wire
Polskie No Doubt? ;) Za pierwszy razem fajnie bujało, ale koniec końców chyba nie byłem targetem.
Ladyhawke – Anxiety
Monotonia do potęgi. Blue Eyes - masakra!
Lianne La Havas – Is Your Love Big Enough?
W ogóle nie dla mnie.
Lao Che – Soundtrack
Też.
Leona Lewis – Glassheart
Linkin Park - Living Things
Chyba mi uszy stępiały z wiekiem na głośne dźwięki, bo ledwo dosłuchałem do końca.
The Maccabees – Given to the Wild
Bloger już w lutym (!) mi wróżył, że to będą moi tegoroczni Bombaye (patrz początek postu) i miał rację...
Amy Macdonald – Life in a Beautiful Light
Nie chcę być złośliwy i pisać, że z takim nazwiskiem łatwo o nagrywanie muzycznych hamburgerów, ale widzę po braku tej płyty, jak mi się zmienił gust w ostatnich latach... Pewnie w 2009 to byłby pewniak do dziesiątki...
Madonna - MDNA
Gdyby traktować bonusy jako osobną epkę, może i znalazłoby się dla niej miejsce...
Marillion - Sounds That Can't Be Made
Było blisko. Wbrew pozorom takie granie wciąż do mnie przemawia, tylko że indie "trochę" bardziej.
Marina & the Diamonds – Elektra Heart
Nauczka dla Katy Perry, że nie powinna nigdy nagrywać inteligentnej płyty, bo i tak będzie głupia. Kilka utworów to sympatyczne zrzynki ze stylistyki Pet Shop Boys itp., ale większość irytuje - i nadmiernymi ambicjami liryki i samym wykonaniem, które pasuje do nich jak pięść do nosa.
Bruno Mars - The Unorthodox Jukebox
Słychać postęp. Polecam piosenkę Natalie.
Memory Tapes - Grace/Confusion
A tu właśnie nie usłyszałem postępu.
Miike Snow – Happy to You
Kolejna kropla w morzu synthpopu.
Mika – The Origin of Love
W sumie przyjemnie, ale jego rola w historii muzyce pop się chyba kończy.
Kylie Minogue – The Abbey Road Sessions
Słucha się nie gorzej od niejednego albumu singer-songwriterki, albo i lepiej. Warto posłuchać i przekonać się, że dobre piosenki to po prostu dobre piosenki. Bez zbędnych przymiotników.
Muchy - Chcecicospowiedziec
Gdzie są te Muchy, które lubiłem? ;(
Mumford & Sons – Babel
Jedna z najnudniejszych płyt roku.
Olly Murs – Right Place, Right Time
Ktoś mu powinien powiedzieć, że w piosenkach o seksie nie wypada przekonująco.
Ne-Yo – R.E.D.
Ogólnie przyjemnie się słuchało, ale jednak trochę zbyt plastikowe brzmienie.
Niki & The Dove – Instinct
Niby nie brakowało wiele. Może płyta wyszła za wcześnie, a może są po prostu lekko przereklamowani?
No Doubt - Push and Shove
Kilka piosenek mi się podobało, widocznie za mało i niewystarczająco.
Frank Ocean - Channel Orange
Czyżby alternatywne r&b było dla mnie zbyt alternatywne...
Orbital – Wonky
Owl City – The Midsummer Station
Serce się kraje na myśl, że dla kogoś ten facet może być definicją synthpopu...
P!nk – The Truth About Love
Mnóstwo narzekania na facetów plus dwie wulgarne piosenki o imprezach. Wybitnie nie byłem targetem.
The Presets - Pacifica
Tak jak Ariel - proporcja eksperymentów do melodii mi nie pasowała.
Purity Ring – Shrines
Rihanna - Unapologetic
Kilka utworów pozytywnie mnie zaskoczyło, przede wszystkim Nobody's Business i Love Without Tragedy - Mother Mary.
Lucy Rose – Like I Used To
Emeli Sande - Our Version of Events
Duży zawód. Moim zdaniem - tylko dla sentymentalnych.
The Script - #3 
Jak dla mnie - najgorsza płyta z całej listy (może dlatego, że nie skusiłem się na Maroon 5?). Ma się wrażenie, że muzycy byli myślami w zupełnie innym miejscu niż studi0 nagraniowe. A naprawdę lubiłem tę formację...
The Shins – Port of Morrow
Sigur Rós – Valtari
Skunk Anansie – Black Traffic
The Smashing Pumpkins – Oceania
Stars - The North
Kolejny album, który bez powodzenia kręcił się wokół 60 miejsca.
Justyna Steczkowska – XV
Interesujące, ale dla mnie jednak zbyt hermetyczne.
Taylor Swift – Red
Podobało mi się tylko The Last Time z Garym Lightbodym. Może to głupio z mojej strony, ale liczyłem na więcej.
Tame Impala – Lonerism
Gdyby Beatlesi na dragach wpadli do wehikułu czasu i przenieśli się do 2012, pewnie by nagrali coś takiego.
Anna Teliczan – Ania Teliczan
Przyzwoita propozycja, tylko teksty chwilami mi zgrzytały, ale w końcu to młodziutka wokalistka.
The Temper Trap – The Temper Trap
Tennis - Young and Old
The Ting Tings – Sounds From Nowheresville
T.Love – Old Is Gold
Muzycznie w ogóle nie moja bajka, dlatego skupiałem się na tekstach. Z niektórymi się identyfikuję, niektóre wydały mi się mizoginiczne, ale to może kwestia bluesowej konwencji. Warto wyrobić sobie własne zdanie.
Totally Enormous Extinct Dinosaurs – Trouble
Two Door Cinema Club – Beacon
Obawiam się, że ta nie tak dawno obiecująca kapela to "one trick ponies" ;(
The Vaccines - The Vaccines Come of Age
W pojedynczych piosenkach mnie ostatnio w ogóle nie przekonują, jako większa porcja muzyki ma to jakiś "drive".
The View - Cheeky for a Reason
Powtórzę po raz osiemsetny: dla mnie to cud, że ich muzyka w ogóle mnie interesuje w 2012 r., ale zostało im jeszcze sporo szelmowskiego uroku sprzed lat.
Jack White – Blunderbuss
Kolejna pozycja zbyt alternatywna na mój obecny gust.
Robbie Williams - Take This Crown
Pierwsza płyta Robbiego, którą przesłuchałem w całości, dlatego trudno mi o jakiekolwiek porównania. Jak to bywa z albumami pop - połowa kawałków dobra, połowa zbędna.
The xx - Coexist
Ja ich po prostu nie lubię :(

***
Uff. Teraz pora na wyjaśnienie, dlaczego te dane trafiają do Internetu tak późno. Otóż w weekend miałem okazję porozmawiać na Gadu Gadu z redaktorem strony outrave.pl. Nie ukrywam, że przypadła mi do gustu. Z dwóch powodów - po pierwsze, że tak topornie to określę, widzę na niej zebrane w jednym miejscu informacje na temat muzyki niezależnej, które mnie interesują, nie widzę zaś tych, które mnie nie interesują, a niestety na innych portalach widzę ich bardzo wiele. Po drugie - wygląda na to, że zebrała się tam ekipa młodych zapaleńców, w których pasję i fachowość jestem w stanie uwierzyć. Dlatego mam nadzieję, że kwestią czasu będzie pojawienie się tam mojego pierwszego tekstu. Najprawdopodobniej czegoś na temat Jess Mills w planowanym dziale "Nowe brzmienia".

Outrave to młoda strona, ale mam nadzieję, że uda nam się wyrobić sobie markę w tym światku. Na razie potrzebujemy waszych lajków jak powietrza. Czytajcie, komentujcie, polecajcie znajomym. Nie chcę rzucać patetycznym "od tego zależy przyszłość Waszego ulubionego blogera", ale...być może tak jest! ;)

Przy okazji dementuję pogłoski, że moja współpraca z Outrave pociągnie za sobą likwidację tego bloga. Jedno z drugim absolutnie nie ma nic wspólnego i niczego takiego nie planuję. Inna sprawa, że z powodów technicznych (problemy z dotarciem do części analizowanego materiału) najbliższy post kończący etap podsumowania roku ukaże się dopiero w następnym tygodniu.


Saturday, January 5, 2013

Ranking: Top 50 ulubionych albumów 2012

W tym roku wyjątkowo bez większych fajerwerków, ponieważ All About Music.pl, a ściślej - fakt, że za późno przypomniałem sobie o obowiązującym tam harmonogramie - zupełnie przewróciło mi marszrutę :P Dla tych, którzy zapoznali się z już z moimi rankingami singli i innych piosenek, to zestawienie raczej nie będzie zaskoczeniem. Z drugiej strony - tegoroczny zwycięzca nie ujął mnie do końca żadnym ze swoich trzech dotychczasowych singli (dobrze, że w 2013 wyjdzie czwarty - Carried Away), jednak traktowany jako całokształt jest wypadkową mojego gustu muzycznego według stanu na 2012. Są klawisze, falsety, piękne melodie, dużo radości i pewna dawka goryczy. Jestem pewny, że te piosenki zostaną ze mną na długo. Są także przedstawiciele kilku gatunków, które mogły wydawać się niedoreprezentowane na liście singli (r&b, folk rock, tradycyjne granie w wykonaniu Bruce'a Springsteena, retropopowa Amanda Mair), jednak oczywiście dominują moje ulubione electro oraz indie. Chociaż na pewno do wielu słuchanych w tym roku albumów jeszcze wrócę, kiedy będę miał czas i nastrój, aby skupić się na tekstach, nastroju, rzeczach, które umykają, gdy codziennie trzeba walczyć o przetrwanie na kryzysowym rynku pracy i zmagać się o naukową przyszłość. Kto wie, może po latach naprawdę uznam, że w 2012 najbardziej wymiatał Bob Dylan? ;)

PS. Niedługo pojawi się osobny top epek.

1. Passion Pit - Gossamer

2. Kamp-Kamp!

3. Jessie Ware - Devotion


4. Bat for Lashes – The Haunted Man
5. Wild Nothing – Nocturne
6. Fixers - We'll Be the Moon
7. Kent – Jag är inte rädd för mörkret
8. Chromatics – Kill For Love
9. Bear In Heaven – I Love You, It's Cool
10. Pet Shop Boys – Elysium
11.
Saint Etienne – Words and Music
12. Lana Del Rey – Born to Die
13.
Trust - TRST
14. Sofa - Hardkor i disko
15. The Big Pink – Future This
 16. Arcade High – The Art of Youth

17. Muse - The 2nd Law
18. Porcelain Raft – Strange Weekend
19. Man Without Country - Foe
20. How to Dress Well – Total Loss
21. The Killers – Battle Born
22. Chairlift - Something
23. Archive - With Us Until You're Dead
24. Van She – Idea of Happiness
25. Kindness - World, You Need a Change of Mind
26. Tanlines - Mixed Emotions
27. Amanda Mair – Amanda Mair
28. Brothertiger – Golden Years
29. Skubas – Wilczełyko
39. School of Seven Bells – Ghostory
31. Grimes - Visions
32. Garbage - Not Your Kind Of People
33. Lemonade - Diver
34. Delilah - From the Roots Up
35. Crystal Castles – III
36. Shearwater – Animal Joy
37. Twin Shadow - Confess
38. The Twilight Sad – No One Can Ever Know
39. Miguel – Kaleidoscope Dream
40. Friends – Manifest!
41. Natalia Lubrano – RESPECT
42. Bruce Springsteen – Wrecking Ball
43. Alicia Keys - Girl on Fire
44. Ultravox – Brilliant
45. Beach House – Bloom
46. Shiny Toy Guns - III
47. Yeasayer – Fragrant World
48. Sam Sparro – Return to Paradise
49. Yung Life - Youth's Hours
50. The Raveonettes – Observator

---
51. Metric - Synthetica
52. Dry The River - Shallow Bed
53. Spector - Enjoy It While It Lasts
54. The Presets - Pacifica
55. Mela Koteluk – Spadochron
56. Maria Peszek – Jezus Maria Peszek
57. The Cranberries – Roses
58. Scissor Sisters - Magic Hour
59. iamamiwhoami – Kin
60. Donkeyboy – Silver Moon

Wednesday, January 2, 2013

Ranking: Top 30 ulubionych piosenek niesinglowych 2012

Jak ten czas leci... Trzeba już poważnie się brać za podsumowanie roku dla All About Music (czytać! lajkować! komentować!). W ramach przygotowań - lista 40 piosenek, które w ubiegłym roku wyszły na różnych nośnikach, ale nie były stronami A singli. O większości z nich nie jestem w stanie powiedzieć wiele więcej poza tym, że są bardzo fajne :), więc zamiast komentarzy postanowiłem napisać, skąd pochodzą, gdyż nie miałem przecież zbyt wielu okazji, aby pisać o nich na blogu. (Ale może jeszcze się pojawią?) Część z nich to udane imprezowe kawałki, które moim zdaniem świetnie poradziłyby sobie jako single, swoją reprezentację ma też chillwave. Niektóre pojawiały się w notowaniach RT Listy, ale nie byłem w stanie zweryfikować ich singlowego statusu - prawdopodobnie to, że je w ogóle znam to wyłącznie rezultat kaprysu autorów blogowych indie playlist, poszukujących udanych utworów na epkach, czy też udostępnianych przez zespoły do darmowego pobrania. W ostatniej chwili przy pomocy jednej strony w języku...portugalskim udało się pozytywnie zweryfikować status dwóch, co znowu wpłynęło na kształt rankingu singli z poprzedniego wpisu...

30. Pet Shop Boys - Requiem in Denim and Leopardskin (LP Elysium)
29. Bright Light Bright Light - Cry at Films (LP Make Me Believe in Hope)
28. Van She - Beat of the Drum (LP Idea of Happiness)
27. Niki and the Dove - In Our Eyes (LP Instinct)
26. Haim - Better Off (EP Forever)
25. Kindness - It's Alright (LP World, You Need A Change Of Mind)
24. Zambri - Places (LP House of Baasa)
23. Ask for Joy - Gentle Girl (EP Safe Words)
22. Fixers - Swimmhaus Johannesburg (LP We'll Be the Moon)
21. Marillion - Sounds That Can't Be Made (LP Sounds That Can't Be Made)
20. Jessie Ware - Taking in Water (LP Devotion)
19. Lana Del Rey - Lucky Ones/Without You (LP Born to Die; obydwa utwory chyba nie są znane szerszej publice, więc zrobiłem im małą promocję dając miejsce ex aequo ;)
18. How to Dress Well - Talking to You (LP Total Loss)
17. Mirrors - Between Four Walls (strona B singla Hourglass)
16. Scissor Sisters - Somewhere (LP Magic Hour)
15. Visitor - Coming Home (EP RNB)
14. Ask for Joy - Summer Getaway (I Got a Beach) (EP Hand Tame)
12. California Wives - Marianne (LP Art History)
11. Lovelife - Me After You (demo)
10. Pet Shop Boys - A Certain Je ne sais quoi (strona B single Winner)
9. Saint Etienne - When I Was Seventeen (LP Words and Music)
8. Infadels - Jupiter 5 (LP Future of the Gravity Boy)
7. Donkeyboy - Darkest Night (LP Silver Moon)
6. Passion Pit - Hideaway (LP Gossamer)
5. Men Without Country - Ebb & Flow (LP Foe) - dlatego nazywam ich mrocznymi braćmi The Sound of Arrows
4. Porcelain Raft - The Way In (LP Strange Weekend) - wzruszająca pozycja, dziwnie kojarzy mi się z The Courteeners ;)
3. Sofa - Chłopcy (LP Hardkor i disko) - wyborna obserwacja społeczna!
2. Hot Chip - Let Me Be Him (LP In Our Heads) - nie potrafię dociec, dlaczego to naprawdę magiczne, klimatyczne nagranie nie zostało singlem. Bo za długie? A Flutes?
1. The Foxglove Hunt - The Time Redeem (EP Built My Fortress) - ejtisowa indie przebojowość w pełnej krasie

Postaram się jutro wrzucić obiecane Top 10 tematyczne mainstream i club. Z r&b raczej zrezygnuję, ponieważ poza piosenkami z rankingu ogólnego mam niewiele do dodania :/ (oj, za późno zaczęło się śledzić jazzsoul.pl i soulbowl.pl...)

Poniżej piosenka, która już w końcu nie wiem, czy była singlem i w którym roku, ale na pewno warto jej posłuchać.